Podczas, gdy teoretycy mediów pracują nad abstrakcyjnymi systemami, które pouczają nas o tym, jak się komunikujemy, Iwona Olszowska proponuje uczestnikom własną, taneczną teorię komunikacji. Fizyczny kontakt w ruchu wychodzi poza przewidywalny schemat, bazując na potrzebie kontaktu, a jednak rządzi się pewnymi określonymi mechanizmami. Jeśli odejdziemy na moment od klasycznej linii nadawca-komunikat-odbiorca i spróbujemy przedostać się do samego środka tej komunikacji – strumienia, w którym odbywa się wszystko tu i teraz, orientując się wobec szybko zmieniających się przesłanek – możemy wejść w interesujący analityczny proces.
Okiełznanie tej gonitwy i skupienie na działaniu jest dużą sztuką, co pokazuje, iż improwizacja w kontakcie nie jest tak prosta, jak często wydaje się początkującym lub niepraktykującym obserwatorom.
Zajęcia wprowadziły wiele wątków i zagadnień. Dużo uwagi prowadząca poświęciła śledzeniu informacji i impulsów. Pojawił się szereg ćwiczeń, w których partnerzy mieli za zadanie obserwować swoje reakcje, sposób jaki generują ruch (jego początek, charakter, dynamikę i inne parametry), pracę mięśni, pozycje ciała (np. podczas przewrotu czy zatrzymania). Przykładowo ćwiczenie ze zginaniem partnerowi kolan w różne strony jako śledzenie informacji, która przepływa z jednej strony ciała do drugiej (góra-dół), zabawy z łapaniem nóg partnera jako obserwowanie sytuacji przejmowania kontroli, inicjowania akcji, obserwowania jak ciało zachowuje się w relacji opartej na konfrontacji. Istotne było też szukanie balansu i punktów oparcia oraz mocnego centrum, by nie zagubić się w szeroko zakrojonej obserwacji. Kontakt improwizacja, szczególnie podczas tego warsztatu, przedstawiona została jako narzędzie do gromadzenia informacji o ciele i korzystania z tego w komponowaniu ruchu, a raczej w poddaniu się przepływowi ruchu w jego jak najbardziej naturalnej formie.
Jednak bycie w kontakcie i połączenie z centrum to zaledwie początek. Dopiero uzyskanie cennych informacji wytwarza sytuację, w której możemy sprawdzić, czy potrafimy z tych informacji skorzystać. Iwona Olszowska podkreślała procesualność tej pracy i uspokajała: „Nie gonić tego, co ucieka, poczekać na to, co przyjdzie”. Tak, jak w szkole – bez wiedzy i informacji trudno o naukę, lecz uczenie nie może przebiegać na siłę, bo chodzi o nawiązywanie kontaktu, a nie zamykanie się w schemacie. Łączą się tu więc dwa elementy- analiza ruchu oraz nieprzewidywalność. Obie te jakości pozwalają na świadome operowanie różnymi bodźcami, płynne przechodzenie w różne pozycje ciała, rozwijanie ruchu przy wielostronnym operowaniu informacją. To właśnie ta niezwykła elastyczność, którą da się zaobserwować w ruchu biegłego w improwizacji tancerza lub tancerki.
Podstawą dla biegłego operowania improwizacją jest jednak nieustanna praca nad obserwacją (nie da się pozostać na wypracowanym efekcie) – pójście w kontakcie tam, gdzie pokazuje ciało nie oznacza rezygnacji z własnej ekspresji, a właśnie możliwość realizacji tej ekspresji w połączeniu wszystkich zaobserwowanych i przeanalizowanych bodźców. Ruch nieustannie ewoluuje, przez co uwaga improwizującego musi nieustannie wędrować, podążać za zmiennymi trajektoriami ruchu.
„Szukam miejsca z kierunkiem, który się odbywa” – Iwona Olszowska mówiąc o „kierunku, który się odbywa” zdaje się odwoływać przede wszystkim do procesualności improwizacji, która dynamizuje wydawało by się dookreślone i stałe kategorie, takie jak kierunek, punkt oparcia, ciężar. Ze względu na „podążanie za”, bycie w strumieniu informacji i nieustannym „tu i teraz” są to jedynie punkty odniesienia widziane z perspektywy ruchu. Są więc zarówno stałe (bo istnieją obiektywnie w danej sekundzie w konkretnym miejscu), jak i niestałe (bo nasze postrzeganie ich zmienia się nieustanie). Kierunek raczej wyłania się z gotowości do wejścia w komunikat z nadzieją, że ktoś go podejmie, ale by ta potrzeba została dostrzeżona, trzeba najpierw zadbać, by był to klarowny komunikat. Jest to więc ścieżka ucząca przede wszystkim tworzenia klarownego komunikatu i świadomości ruchu na poziomie dialogu. Miejsce z założenia więc nie jest stałym punktem, na moment się krystalizuje, by dać przeczucie przestrzeni, w które improwizujący mogą się wpisać ze swoimi intencjami ruchu i spotkać się.
Również czas przestaje być kategorią obowiązującą i wiążącą przebieg ruchu, a staje się tłem, na którym rozgrywa się akcją. W centrum znajduje się sam przebieg tej akcji – jego różnorodność, pogłębienie możliwości i urozmaicenie form interakcji. Ścieżkę, jaka zostanie obrana budują oprócz sytuacji również potencjalności, jakie stwarza ciało w danym momencie.
Podobnie jak w przypadku innych warsztatów, również tu pracuje się z piętrowością – od mniejszych elementów, np. uchwyt, aby następnie przejść do rozbudowanych interakcji. Przepracowywane są też różne możliwości dotyku, połączeń, organizacji ciała, uzyskiwania jakości w komunikacji, np. ciągniemy leżącą osobę za nadgarstek, szukamy połączeń tego ruchu z ustawieniami naszego ciała. Jak z tego wyprowadzić nasz upadek? Istotna jest tu redukcja ruchu do głównego połączenia – odpuszczenie innych napięć stanowi sedno realizacji i przeprowadzenia całej sekwencji. Ten ruch ma wydłużyć się płynnie o sposób swobodnego opadania i dopiero kontakt z podłogą zmienia wstępny bodziec i generuje nowe rozwiązania. Redukcja dotyczy też wszelkich naddatków, przeciążeń, czy szumów komunikacyjnych. Elastyczność i klarowność ruchu zależy więc od redukcji i czystości komunikatu.
Kategorie „dobrze”/”źle wykonane” przestają mieć znaczenie – chodzi o wydobycie konkretnych cech (służą temu m.in. ćwiczenia na przeciwwagę, kontrastowanie), a przy tym zachowania ciekawości ruchu – trójwymiarowości, różnorodności, emocjonalnego napięcia, przyciągania uwagi partnera i elastyczności wobec zaistniałej sytuacji – ubarwiania jej i dynamizowania. Cechy związane z bogactwem formy, jaką przybiera ten ruch (trójwymiarowość czy różnorodność) to elemeny bardziej estetyczne, lecz aby je uzyskać niezbędne jest zrozumienie tych procesów. Uczestnicy mają przede wszystkim nauczyć się myślenia o swym ciele jako strukturze potencjałów, które mogą się realizować na bieżąco względem tego, co przyniesie sytuacja i kontakt oraz jakie komunikaty będą chcieli w nich zawrzeć, co uda im się odebrać. Szkoła relacji, gotowość na zmianę, otrwarcie się na komunikaty z zewnątrz – wszystko to wymaga uważności na swój ruch i na naturę ruchu w ogóle. Zmiana dotyczy przepływu informacji w improwizacji – sytuacja sama się kreuje, należy w nią umiejętnie wejść. Nie można przy tym blokować pewnych komunikatów, choć nasz umysł często stawia nam niepotrzebne bariery. Również i to było przedmiotem warsztatów – lokalizowanie barier, zastanowienie się na czym polegają i próba ich przezwyciężenia.
Skomplikowane w wyjśnieniu zdaje się również postrzeganie pojęcia „connection”. Mimo, iż mówimy o „byciu w śrosku”, „wejściu w sytuację”, „byciu wewnątrz strumienia komunikacji”, nie można doprowadzić do tego, że stapiamy się ze środkiem, gdyż gubimy wtedy poczucie punktów zaczepienia. Poddanie się sytuacji nie oznacza utratę orientacji, wręcz przeciwnie. Stąd Iwona Olszowska częściej posługuje się określeniem „podpięcie”. Chodzi o to, by zanurzyć się w chaos komunikacji, lecz utrzymać się na jego powierzchni, nie dać się zagarnąć i pogubić. O ile w Material for spine pojawiały się momenty bardziej medytacyjne i chwile rozpłynięcia się, tak w kontakt improwizacji ważna jest stała aktywność i czujność, lecz z zachowaniem maksymalnej elastyczności: „Nie opierać się na sile, która się wydarza. To moja masa się przesuwa wobec tego”. Pilnujemy więc niejako przepływu informacji, kontrolujemy go, co bliskie jest bardziej technikom sztuk walki czy organic dance technique. Poddanie się tym siłom wymaga też utrzymania kontroli nad całym ciałem, nie rozbijania energii na nieefektywny ruch. W zabawny sposób tłumaczyła to prowadząca na przykłądzie zwierzęcej figurki na sznurkach, obrazującej sieć połączeń i napięć ciała. Bycie jak ta figurka i umiejętność jednoczesnego operowania różnymi sferami napięć idealnie przekłada się na wypracowywanie elastyczności w kontakt improwizacji. Wymaga to przede wszystkim opanowania centrum i punktów oparcia. Centrum ciała musi być cały czas aktywne – tak naprawdę w tej niestałości jedynym stałym elementem jest utrzymanie stanu gotowości i kontrola nad jego podstawowymi czynnościami, które dopiero kreują ruch. Dopiero utrzymanie tej uwagi, gotowości i czujności oraz zbieranie informacji z otoczenia przy użyciu wszystkich zmysłów, pozwala na zabawę z komunikacją. Musimy poczuć, gdzie nasze ciało się przemieszcza, gdzie potrzebuje asekuracji, gdzie są środki ciężkości – ciało to wie, nie ma sensu iść wbrew tym sygnałom, bo łatwo wtedy o zerwanie połączenia. Sztuka komunikacji często stawia więc improwizującego przed koniecznością przyjęcia czegoś nieoczekiwanego, również emocjonalnie – zarówno przytulenia, jak i mocnego uchwytu, a przede wszystkim podpowiada, jak „nie doprowadzać do sytuacji, w której sami ze sobą walczymy”.