Na zajęciach z Improwizacji z Jackiem Owczarkiem przede wszystkim skupiono się na pracy na aktualnych bodźcach (wizualnych, kinestetycznych, relacyjnych) i pracy nad określonymi jakościami ruchu. Zajęcia były połączeniem jego doświadczeń w pracy z tańcem, improwizacją oraz metodą pracy procesem A. Mindella.

Istotne było to, że improwizacja postrzegana była przez prowadzącego jako niepowtarzalny i spontaniczny akt, który jednakowoż rozłożony na czynniki pierwsze ujawnia swoją złożoną naturę. Z jednej strony w czasie zajęć wiele przestrzeni pozostawionej było dla swobodnej kreacji i szukania własnych pomysłów i skojarzeń ruchowych, a jednocześnie dużo uwagi poświęcił prowadzący budowaniu świadomości samego procesu i umiejętności takich jak, np. wchodzenie w improwizację, praca z kanałami zmysłowymi, obserwacja tego, co się wydarza w trakcie improwizacji.

Posługiwał się również trzyetapowym wzorcem, określającym w jakie fazy wchodzi ruch w czasie improwizacji: rozpoznanie – uruchomienie – rozwijanie ruchu. Sednem pracy w takim przebiegu jest potraktowanie tego zestawienia jak szkieletu do wypełnienia, pomagającego świadomie korzystać z ciała, nie zaś schematu wywierającego presję czy przymus. Wzbogacanie ruchu wymaga różnorodności i odnajdywania własnych impulsów oraz miękkiego ich wprowadzania. Rozwijanie ruchu jest więc jego wypełnieniem – w głos, w dynamikę, w przekształcenia, w kombinacje, w przestrzeń, w trójwymiar ruchu, w ruch innej osoby. Wiele impulsów może funkcjonować na raz, a improwizujący może stosować różne narzędzia do tworzenia kanałów ekspresji, co składa się na komunikację w tańcu. To właśnie ona zdaje się być podstawową źródłową własnością tańca i ruchu, a to, czym dysponujemy w ciele do jej wyrażenia – środkiem do osiągnięcia celu. Jednak sprawna komunikacja, podobnie jak w pozostałych technikach cyrkulacyjnych, jest związana z wnikliwą obserwacją (czyli rozpoznaniem) i jak podkreślał prowadzący: „Nie należy generować ruchu na siłę, tylko obserwować, gdzie ruch ma potencjał do ujawnienia się”. Żywioł improwizacyjny, podobnie jak na zajęciach z Iwoną Olszowską, ujawnił się i tutaj – uczestnicy pracowali ze szczególnym pojęciem sytuacji, która jednocześnie domaga się twórczego dopełnienia, ale i jest formą, z którą należy sobie poradzić.

Zasadniczym trzonem zajęć pozostała jednak praca z jakościami takimi jak przepływ, prędkość, poziom, kształt, bycie na zewnątrz lub bycie w środku, natężenie. Istotne było wyłapywanie tych jakości i żonglowanie nimi, choć w sposób klarowny – „Nie ma bycia wszystkim na raz – trzeba wiedzieć, w którym momencie improwizacji jestem”. Wciąż więc prowadzący przypominał o procesie i kładł nacisk na świadomość przebiegu improwizacji.

W uzyskaniu i dostrzeżeniu pewnych efektów pomogły też ćwiczenia z partnerem. Przykładowo, jedna osoba z pary bierze wybrany ruch i kreuje go w oparciu o wybraną przez siebie dominującą jakość. Sama decyduje, ile chce pobyć z tym ruchem – do momentu, w kórym coś innego nie przyciągnie jej uwagi. Druga osoba obserwuje ten proces, widząc pracę z przebiegiem pojedynczego ruchu niejako z zewnętrz. W drugiej części ćwiczenia zadaniem obserwatora było określenie wyjściowej i zmiennej jakości i sprawienie, by każdy następny ruch był inny niż poprzedni. Zarówno improwizujący musi postarać się, by klarownie zakomunikować, z jakimi jakościami pracuje i kiedy je zmienia, jak i obserwujący ćwiczyć wyłapywanie zmian w ruchu partnera. Zadania te stanowiły obopólną korzyść i kształtowały umiejętność urozmaicania ruchu. Najtrudniejsze wydaje się w obserwacji warsztatu z improwizacji to, że naprawdę łatwo popaść w schematy ruchowe, dać się skusić powtarzalności i zapętleniu. W improwizacji chodzi również o nieustanne odbudowywanie zainteresowania ruchem – jeśli pojawia się nuda to oznacza definitywnie moment na zmianę. Ostatnim etapem omawianego ćwiczenia było wzajemne zadawanie sobie prezez partnerów zadań z wybranych przez siebie jakości.

Całość przytoczonych jedynie w ułamku zajęć z improwizacji pozwalała pokazać nie tylko siłę tego narzędzia, jaka tkwi w umiejętności płynnego przechodzenia ze stanu do stanu, ale moc wewnętrznego organizowania ruchu. Nie bez powodu często można było usłyszeć niekończące się wyliczenia: „Możecie zmienić tempo, prędkość, kształt, możecie zmienić wszystko”. Poprzez pracę z jakościami buduje się przede wszystkim elastyczność (umiejętność zmiany jakości), uważność (motywację, stan gotowości, ciekawość ruchu) oraz świadomość (czyli wiedzę na temat procesu, w którym uczestniczymy). I choć wydawać by się mogło, że opisywane procesy gasiły kreatywność i wtłaczały w system pojęć i elementów, którymi należało operować – nic bardziej mylnego. Rama ta, przekazywana była w sposób rzeczowy, lecz przede wszystkim przystępny i z wyczuleniem na swobodę czasu, który potrzebny był uczestnikom na przyswojenie i wypróbowanie różnych kombinacji. Warsztat przypominał więc nie tyle szkolenie, co sytuację laboratoryjną, gdzie choć dostępne są tablice z wzorami, panuje jedna zasada – eksperymentować.

Skip to content