Wejście w sam środek warsztatu prowadzonego przez Iwonę Olszowską i usłyszenie zdania „A teraz oddycha wasz płyn mózgowo-rdzeniowy” może wydać się nieco abstrakcyjne.

Stąd tak istotnym elementem warsztatu było wprowadzenie do zajęć i przybliżenie uczestnikom, czym jest BMC (Body Mind Centering) oraz z jakimi korespondującymi technikami czy metodami będą pracować przez najbliższe dni (m.in. kinezjologia, kinetic awarness Ii ideoinezis, Bartenieff Body foundamental/breath support, Laban shape flow, skinner release, technika Aleksandra i Tai Chi). Interesujące było zwrócenie uwagi na źródła opracowanej przez Bonnie Bainbridge Cohen metody, która powstała w kontekście badań nad porażeniami mózgowymi u dzieci. Towarzyszył temu konkretny cel – pobudzenie tych odruchów i obszarów ciała, które jeszcze mogły zostać zaktywizowane mimo uszkodzeń i dysfunkcji. Wiele z nich niejako wtórnie zostało uśpionych, stąd badania ukierunkowane zostały na sprawdzenie, w jaki sposób mogą zostać ponownie przywrócone do swoich funkcji. BMC stało się więc systemem praktykowania opartym na pracy nie tylko z ruchem, ale ze wszystkimi podstawowymi funkcjami ciała (m.in. oddechem) w celu usprawnienia jego zasobów i trybu funkcjonowania. Ciekawym kontekstem tej metody jest również inspiracja współczesnymi teoriami z zakresu komunikacji – informacja, która w dzisiejszych czasach stała się podstawową „komórką” organizującą społeczne i indywidualne komunikowanie się, również i w BMC znalazła swoje zastosowanie. Jeśli pomyślimy o naszym organizmie jako szerokim polu wymiany informacji między różnymi obszarami ciała, systemami, typami komórek, organami, czy różnymi podsystemami organizmu, staje się jasne, że usprawnianie tej komunikacji – wsłuchiwanie się w sposób sygnalizowania przez nasze ciało rozmaitych dolegliwości i dysfunkcji, obserwowanie połączeń między różnymi częściami organizmu – jest nie tylko korzystne czy fascynujące, ale konieczne dla utrzymania zdrowia i polepszania jakości życia. BMC może być więc stosowane do pracy z różnymi aspektami funkcjonowania organizmu, np. z systemem nerwowym, wzorcami rozwojowymi.

 

Iwona Olszowska sprofilowała te poszukiwania w stronę pracy z oddechem, dołączając elementy znane z pokrewnych metod i wyznaczając zasadnicze zagadnienia do pracy: oddychanie wewnętrzne i zewnętrzne, praca nad przepływem oddechu (m.in. praca z mięśniami i organami oddechowymi), relacja oddechu wobec ruchu (m.in. poszukiwanie trójwymiaowości i związku ze stanem emocjonalnym oraz ogólną motoryką ciała). Praca przebiegała zarówno indywidualnie, jak i z partnerem.

Mimo iż źródła i zasadnicze założenia BMC są bardzo klarowne, jest to praca w trudnych do eksploracji obszarach. Uczestnicy warsztatów musieli dostroić się do zupełnie innego trybu – niezwykle skupionej kilkugodzinnej uwagi i wkraczania krok po kroku w niejednokrotnie abstrakcyjne formy pracy z własnymi ciałem (np. skupianie uwagi na przepływie oddechu w całym ciele, nie tylko w klatce piersiowej, ale również w najdrobniejszych ruchach wynikających z respiracji ciała). Jest to jednak niewątpliwie fascynująca wycieczka po ludzkim organizmie i narzędzie do zestrojenia wielu jego funkcji, tak często separowanych na skutek niegospodarnego zarządzania naszym organizmem. Po wejściu w powolny i pogłębiony rytm pracy w czasie zajęć, przestaje śmieszyć „oddychający” płyn mózgowo-rdzeniowy, gdyż uwalnia się potencjał związany z badaniem własnego ciała, poświęcaniem mu uwagi i „spisywaniem” (czy raczej doświadczaniem) instrukcji obsługi” dla sygnałów, które wysyła nasze własne ciało.

Wśród bardziej szczegółowych zagadnień przepracowywanych w czasie warsztatu znalazły się również poszukiwania momentu inicjacji oddechu, zmiany jego rytmu, operowanie kierunkami oddechu, jego płaszczyznami i osiami, a także kształtowanie umiejętności przekierowania go w miejsca, które są osłabione, mniej pobudzone. Iwona Olszowska posługiwała się w czasie pracy trójetapowym porządkiem: informacja, somatyzacja i embodiment . Tak ustawiony proces pozwala, by konkretna, klarowna informacja zaczęła funkcjonować w ciele, wędrować po nim, przy czym kluczowa jest oczywiście obserwacja każdego indywidualnego uczestnika. Sedno tkwi w tym, by rozpoznać, w którym obszarze ciało potrzebuje ruchu lub bezruchu, jakich komponentów mu brakuje, jakiego typu działanie pozwoli je pobudzić, jaka forma aktywnosci powinna być zastosowana, by przeorganizować dane miejsce.

Ta reorganizacja odbywa się w kontekście całego ciała, gdyż BMC, podobnie jak większość technik wykorzystujących świadomy oddech, zakorzeniona jest w holistycznej wizji ciała, w której każda zmiana odbywa się wobec całościowego układu bodźców i ogólnej energii organizmu. Warsztat w sposób prosty i klarowny wprowadzał do kwestii związanych z filozofią ruchu, z postrzeganiem procesu autodiagnozowania ciała. Tego typu zajęcia sytuują się więc częściowo pomiędzy wiedzą medyczną (choć przedmiotem pracy nie były konkretne przypadki chorobowe; nie była to również propozycja leczenia ani medycyna alternatywna, choć bliskie jest temu myślenie o początkach medycyny, które tkwią przecież w obserwacji ciała), a pracą z ruchem i świadomością ciała. Prosta zasada: dostajemy informację i ją przyswajamy, stanowi jednak pewną określoną propozycję względem pracy z ciałem – jest to źródło i narzędzie nauki dla ciała, odwrót od wyobrażeń o ciele i przekierowanie uwagi do środka (do poziomu komórkowego, gdzie każdy czuje coś swojego, gdyż poziom zestrojenia tkankowego u każdej osoby jest zupełnie inny). Jest to więc  nie tyle zestaw wskazań lub rozwiązań, ale kolejna droga, która może lub nie musi zaprowadzić do odbierania w ciele nowych bodźców i ujawnienia sięsygnałów, które wcześniej nie były wystarczająco odczuwalne.

Ciekawym aspektem warsztatu była też komnikacja między różnymi systemami organizmu na poziomie oddychania komórkowego. Każdy z nich ma własne komórki, lecz wszystkie z nich muszą oddychać. Każda komórka posiada jednak swoją przestrzeń i materię, a także potrzebę ruchu. Rytm i pulsacje tkanek składają się na wewnętrzną organizację ruchu naszego organizmu, wysyłając i odbierając między sobą bodźce. Skorelowanie wewnętrznego i zewnętrznego oddychania znacznie poszerza zakres świadomości ruchu. Ponieważ BMC w żaden sposób nie ingeruje bezpośrednio w komórki, które są przedmiotem wytężonej pracy, pojawia się pytanie o to, co zmienia uwaga skierowana do wewnętrz w samym ruchu? Obserwując pracę ciała na zupełnie innych poziomach niż w technikach operujących zewnętrzną motoryką, poszerza się pole możliwości. Wiele ruchów wykonywanych w czasie tego warsztatu pracuje bardzo subtelnie, nie jest to trening spektakularny czy wizualnie dający bezpośrednie pojęcie, z jakiego typu ruchem mamy do czynienia. Uczestnicy pracują bowiem na tych partiach mięśni, połączeniach stawowych, czy miękkich tkankach, które są wprawiane w ruch za pomocą dotyku, które dopiero uzyskują swój potencjał ruchu. Chodzi więc nie tyle o generowanie ruchu, który będzie silnym i zauważalnym akcentem, co szukanie nowej organizacji ruchu, zestrojenie systemów, a także – co bardzo ważne – lepszą gospodarkę energią. Wiedza na temat funkcjonowaia naszego organizmu w obrębie różnych systemów i ich potrzeb pozwala zauważyć, że przeważnie przesilamy organizm, a nasza wydajność może wzrosnąć, gdy skupimy się na podstawowych kanałach dystrybucji tej energii.

Do tego konieczna jest jednak praca nad odpowiednim przygotowanie ciała do działaniakontrolowaniem ruchu i akcji, przekierowywaniem ruchu w odpowiednie miejsca, centralizowaniem uwagi. Ruch, podobnie jak w innych technikach czy metodach pracy, posiada swój ciężar czy trójwymiarowość, a każda informacja powiązana jest z określonym miejscem, stąd wybór ruchu jest procesem zarówno bardzo konkretnym, jak i głęboko intuicyjnym. Na praktykowanie BMC składa się więc szereg decyzji odnośnie tego, co w ciele potrzebuje w danym momencie kontaktu – z ziemią, z oddechem, w jaki sposób poprowadzić ruch komórek względem siebie. Dodatkowo wzajemny dotyk między partnerami podlega różnym zakresom, które należy rozpoznać. Różny nacisk odpowiada różnym potrzebom, a te są bardzo indywidualne. W ogóle jest to proces obopólny, gdyż oddawany komuś dotyk jest jednocześnie własnym ruchem, wywołującym jakiś efekt na osobę, która dotyka. Ciekawym elementem, który również pojawił się na warsztatcie, było wyjście wraz z tymi ćwiczeniami w przestrzeń wraz z partnerem, obserwacja napięcia ciała w trakcie asystowania i połączenia ruchów.

Istotnym zagadnienem było też szukanie trójwymiarowości oddechu – zwężanie i rozszerzanie go, w odniesieniu do trojwymiarowości całego ciała i trójwymiarowości ruchu. Wypełnienie oddechu w pełnej jego rozpiętości związane jest bezpośrednio ze świadomością potrzeb organizmu. Dobrze uruchomiony oddech służy całemu ciału i pozwala je zestroić, połączyć wewnętrznymi kanałami respiracji. Harmoniczności tych połączeń towarzyszy zresztą muzyczna metaforyka, jaka pojawia się, gdy mowa o zestawieniu ruchu i oddechu – „zestroić”, „odnaleźć odpowiedni ton”. Intuicyjnie wyczuwana melodyka pracy, jaka odbywa się we wnętrzu naszego ciała buduje również istotny efekt terapeutyczny, relaksacyjny, pozwala wyciszyć ciało i otoczyć je opieką.

Istotne były również rozmowy, pytania, wątpliwości, jakie pojawiały się po kolejnych sesjach. Oprócz dzielenia się doświadczeniem uczestnictwa pojawiały się też tematy związane z barierą dotyku i jego kulturowym uwarunkowaniem, ale i faktem, iż dotyk związany jest z całym rozwojem człowieka już od niemowlęctwa, ale też i ze sferą poczucia zagrożenia czy ingerencji w ciało.

Metody tego typu często są odbierane z dozą sceptyzyzmu. Etap somatyzacji zakłada bowiem bardzo indywidualną eksplorację, trudną do weryfikacji. Między preparowaniem doświadczenia, naddatkiem pewnych stanów emocjonalnych, a świadomym i pogłębionym doświadczeniem, stoi jedynie umysł praktykującego. Sama metoda zdaje się kierować w stronę jak najprostszej komunikacji, lecz to od każdego indywidualnie zależeć będzie efekt pracy, możliwość odnalezienia tych efektów, które faktycznie wpłyną na pobudzenie organizmu.Z całą pewnością jest to metoda rozległa, której praktykowanie w pełnym wymiarze zajmuje więcej niż przewidywał kurs w czasie Cyrkulacji. Zależności komórkowe są bowiem przedmiotem badań związanych z całym obszarem psychologii rozwojowej, w kontekście różnych wzorców rozwojowych i indywidualnych przypadków.

Skip to content